W sobotę, w jednej z poznańskich parafii mocne i dosadne kazanie wygłosił ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel śp. bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Nie spodobało się ono kilku osobom, które podniosły „bunt”. Z miejsca stały sie bohaterami lewackich mediów na czele z „Gazetą Wyborczą”.

Ks. Stanisław Małkowski to aktywny działacz antykomunistyczny, był m.in sygnatariuszem listu sprzeciwiającego się „kierowniczej roli PZPR” i „wieczystemu sojuszowi z ZSRR”. W stanie wojennym był kapelanem „Solidarności”, za swoje kazania, w których bronił godności człowieka, znienawidzony przez reżim komunistyczny. Nękany przez SB, zatrzymywany, przesłuchiwany i poddawany rewizjom, upominany również przez kurię warszawską za swoje niepoprawne kazania. Wieloletni przyjaciel błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki zamordowanego przez kacyków Moskwy. Bezkompromisowy i nieugięty, do dziś twardo mówi co myśli.

Podobnie było dwa dni temu, w czasie kazania w parafii na Winogradach w Poznaniu. Ksiądz Małkowski nie powiedział nic odkrywczego, ani nowego. Głośno wyartykuował to, co każdy zdrowo myślący człowiek widzi. Wierni usłyszeli m.in, że polska armia jest w dramatycznym stanie, że dziś nikt nas nie atakuje, ale wolność nie jest dana raz na zawsze i nie wiadomo jaka będzie przyszłość. To znów powinno zdaniem ks. Małkowskiego prowadzić do zbrojenia się narodu. Kapelan „Solidarności” mówił również, że: „Emigracja to zamierzone działanie rządzących Polską. Chodzi o to, żeby nasze społeczeństwo wymarło.”

Wydawałoby się, że nic szczególnie odkrywczego, ot oczywista oczywistość. Niestety nie dla lemingów. Takie słowa ks. Małkowskiego wzburzyły część osób słuchajacych kazania. Jak z emfazą relacjonuje „Wybiórcza”, po kościele przeszedł szmer niezadowolenia aż jeden odważny – zachwyty lewackich mediów nasuwają na myśl obraz wielkiego herosa walczącego z klerykalizmemm prawie „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” – wstał i stwierdził, że:

„Ksiądz mija się z prawdą. Nigdy nie mieliśmy takiej wolności w Polsce jak teraz. I Kościół też nie cieszył się taką wolnością”

Odpowiedzią na to, zdaniem „Wyborczej” i cytowanych, „zbulwersowanych” parafian były oklaski dla buntownika oraz opuszczenie Kościoła przez część osób. Pod naporem lewackich mediów, za księdza Małkowskiego i Jego kilka słów prawdy, proboszcz parafii do której zaproszono ks. Małkowskiego… przeprosił wiernych a rzecznik Episkopatu, stwierdził, że:

„Kościół nie jest miejscem na przedstawienie swoich politycznych poglądów.”

Czyli lewaki tupną nogą, a wszyscy trzęsą portkami i lecą przepraszać? To jest wolność słowa? To jest ten „rozdział państwa od Kościoła?”, do którego wzdychają czerwoni? To jest terror mniejszości wobec większości i próby mieszania się w wewnętrzne sprawy Kościoła. O ks. Małkowskiego jestem jednak spokojny. Nie złamała Go komuna i SB, nie złamie Go również „GW”, „Krytyka Polityczna” czy Tomasz Lis. Są po prostu za krótcy. Zwykłe chłystki w za krótkich spodenkach, które głośno ryczą, ale tak naprawdę guzik mogą. Ewentualnie w swojej piaskownicy rąbną z bezsilności tego, kto im się nie spodoba grabkami w łeb. Zaboleć zaboli, ale nikt od tego nie umrze.

Jeszcze apropo „odważnego” buntownika i jego pochlebców. Założę się, że podobnie jak za komuny władza wiedząc zawczasu kto będzie wygłaszał kazanie wysłała swoich szpicli i konfidentów, którzy mieli rozbić uroczystość i jako „niezależne społeczeństwo” zaprotestować przeciwko „mieszaniu się kleru do polityki”. Tymczasem czas by paru pustaków zrozumiało, że księża to są pełnoprawni obywatele   i mają prawo do wyrażania publicznie własnych poglądów. Lewakom ta aktywność kleru przeszkadza, ale już w mieszaniu się feministek czy środowisk homoseksualnych do wewnętrznych spraw Kościoła, narzucaniu rozwiązań, cenzurowaniu i wymaganiu konkretnych działań na Kościele już nie widzą niczego złego. Hipokryzja niewyobrażalna.

Kościół stał na straży podstawowych zasad w czasie wojny, za komuny i stoi nadal. Nauka Kościoła, pomimo zmiany ustrojów, mimo wymiany rządów jest jedna i ta sama. Niezmienna i niezniszczalna mimo szykan i mordów na niepokornych kapłanach. To Kościół jest ostatnią tamą dla lewackich eksperymentów i szkodliwych ideologii jak gender. To doprowadza inżynierów dusz do białej gorączki. Na każdym kroku, starają się więc Kościół zdyskredytować.

Tak na marginesie. Pan, który wstał w czasie kazania, zwrócił się do ks. Małkowskiego słowami: „Nigdy nie mieliśmy takiej wolności w Polsce jak teraz. I Kościół też nie cieszył się taką wolnością”. Zachowaniem swoim i swoich zwolenników, biorącym udział w nagonce na niepokornego kapłana zaprzeczył sam sobie i pokazał, że próby cenzurowania nie ustają. Są nawet groźniejsze niż za komuny, bo wtedy wróg był jasny i wszystkim znany. Dziś za to, panuje pozorna wolność a cenzura skrywana jest po płaszczykiem „tolerancji” i walki z „mową nienawiści”. A że każde zdanie wypowiedziane przez lewaków zaprzecza zdaniu poprzedniemu? Kto by na to zwracał uwagę. Wszak to błahostka.