Po przerwie na reprezentację, wróciła nasza lokalna, trochę kochana trochę znienawidzona Ekstraklasa. I momentami było na co popatrzeć.

Zagłębie 0 – 1 Cracovia

Niemoc Zagłębia trwa i trwa i zdaje się nie mieć końca. W pięciu meczach nie odnieśli ani jednego zwycięstwa a teraz przegrali z beniaminkiem.  Jest to chyba dla nich ostatni dzwonek żeby się otrząsnąć bo chodzą słuchy, że kibice bliscy są wybuchu. Cracovia tymczasem powolutki ciuła punkty, ciuła i po pięciu kolejkach ma ich na koncie już siedem. To pozwala im zajmować miejsce w pierwszej ósemce co jest wynikiem bardzo solidnym.

Górnik 2 – 2 Ruch

Nieoczekiwany lider podejmował sensacyjnego pogromcę Mistrza Polski – Legii Warszawa z poprzedniej kolejki. Już w czwartej minucie prowadzenie objęli gospodarze, ale ostatnia bramka padła w doliczonym czasie gry. Rzutem na taśmę wyrównał Jankowski z Ruchu a wydatnie pomógł mu w tym bramkarz Górnika, który po interwencji z sobie tylko znanych przyczyn piłkę wypuścił. Tym samym, zamiast trzech punktów Górnik zainkasował jeden co sprawia, że ucieczka od peletonu jest mniej efektywna i efektowna.

Zawisza 2 – 2 Podbeskidzie

Kibice gospodarzy i eksperci zadawali sobie pytanie. „Jak nie dziś to kiedy ?”. No i wszystko zaczęło się fantastycznie dla Zawiszy. Po 60 minutach było 2 – 0 dla gospodarzy i pierwsze od nastu lat zwycięstwo bardzo się przybliżyło. Tymczasem Podbeskidzie włączyło piąty bieg i najpierw za sprawą Marka Sokołowskiego a później z rzutu karnego Marcina Wodeckiego doprowdziło do wyrównania i podziału punktów. Czesław Michniewicz nie wyzywał już sędziego od „kut***” i „ch***” jak to miało miejsce w starciu PP, ale kamery pokazywały, że „k***” latały wte i wewte.

Jagiellonia 2 – 3 Pogoń

Nie wyszłą podopiecznym trenera Stokowca inauguracja nowo otwartego stadionu. Mecz jednak do ostatnich minut trzymał w napięciu. Najpierw za sprawą japońskich samurajów Pogoń wyszła na prowadzenie 2 – 0, ale później powróciły demony przeszłości i podopieczni trenera Dariusza W. przysnęli i oddali pole rywalom. Zobaczyliśmy też, że piłkarze wbrew stereotypom to życzliwi ludzie. Przy prowadzeniu 2 – 0, obrońca Pogoni chciał aby „Jaga” nie schodziła z boiska bez zdobyczy bramkowej wobec tego tak niefortunnie wybijał dośrodkowanie, że pokonał własnego bramkarza. Później jednak to „Jaga” postanowiła podziękować za prezent i odwdzięczyć się wobec czego przy remisie 2 – 2 w 83 minucie do swojej bramki trafił Michał Pazdan. Tym samym Pogoń wygrał i dopisuje sobie 3 punkty.

Legia 0 – 1 Lechia

Zmęczone gwiazdki Legii musiały odpocząć po meczu w Bukareszcie a rezerwowi nie sprostali wyzwaniu jakim była Lechia. Po średniej grze Mistrz Polski zanotował drugą z rzędu porażkę, ulegając Lechii o – 1. Podopieczni „polskiego Guardioli” w tym sezonie za to zachwycają, grając skutecznie i pewnie. Po pięciu kolejkach z jedenastoma punktami na koncie a więc podobnie jak liderujący Górnik zajmują drugie miejsce w tabeli.

Śląsk 3 – 1 Widzew

Śląsk w czterech meczach zgromadził trzy punkty, nie notując żadnej wygranej. Po dobrych występach w LE często trener oszczędzał podstsowych zawodników co skutkowało słabszą grą. Ten mecz miał być przełamaniem. I był. Gospodarze grali skutecznie i pewnie. Wynik otworzył… BOSKI DALIBOR. Ktoś kto postawiłby, że strzeli on bramkę mógł zgarnąć kupę kasy. Takich optymistów chyba jednak w tym kraju nie było… Widzew jak to Widzew. Przodował Visnakovs, ale sam to on może wygrać mecz z jakąś drużyną środka tabeli a nie Ślaskiem walczącym w europejskich pucharach. Po pięciu kolejkach obie drużyny mają po sześć punktów.

Wisła 2 – 0 Lech

Lech się stacza i stacza notując kolejne kompromitacje. Jestem ciekaw, czy władze Lecha zdążą dostrzec że największy problem Lecha nazywa się Rumak zanim Kolejorz wyląduje w grupie spadkowej na dobre. Wisła tymczasem gra ambitnie, strzela gole a Dyzma polskiego futbolu pokazuje że w nędznej polskiej lidze jeszcze sobie jako tako potrafi radzić. Zastanawia mnie też, kiedy przebudzi się Teodorczyk. Talent wielki, ale w niebieskim trykocie coś Mu nie wychodzi.

Korona 2 – 0 Piast

Mamy przełamanie Korony. Po ostatnim zamieszaniu i problemach kibice mogą odetchnąć. Oczywiście za wcześnie na to, by mówić czy trener Pacheta zbawi Koronę, ale debiut miał imponujący. Korona do swojej firmowej ambicji dodała naprawdę dobrą grę i pomysł w ofensywie. Tiki taka to może nie była, ale kawał solidnego futbolu. Piast tymczasem bezradny. Po odejściu Robaka nie ma ani jednego wartościowego napastnika. Kto więc ma strzelać te gole ? Wracająć natomiast jeszcze na moment do trenera Korony, to widać że komunikacja to duży problem w Koronie. Kilka razy Pacheta chciał coś przekazać ale w końcu bezsilnie rezygnował. Nie przeszkadzało Mu to jednak w skakaniu przy linii bocznej, gestykulowaniu i wykrzykiwaniu czegoś co jedynie on sam rozumiał. Ach ten hiszpański temperament…