Brytyjsko-polski wybitny historyk i symbol okrągłostołowej transformacji ustrojowej Norman Davies przyznał, że nie podoba mu się „dobra zmiana” w Polsce. „Nie jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej” – prorokował.

Davies napisał kilka książek poświęconych historii Polski, w tym o Powstaniu Warszawskim. W ostatnim czasie skupił swoją uwagę na krytyce przemian, dokonanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, zakładając z góry, że są to przemiany niesłuszne, bo konserwatywno-katolickie, natomiast bardzo podobała mu się III RP Donalda Tuska.

Ten lewacki profesor udzielił ostatnio wywiadu mediom TVN-u. Stwierdził: „Nie widzę politycznie spokojnego życia dla Polski”. Nie widział go także w kilka miesięcy po tragedii smoleńskiej. W wywiadzie dla Newsweeka nazwał PiS sektą i ruchem wywrotowym. Davies, tak jak jego liczni polscy i europejscy koledzy historycy, zabawia się w polityka. Niestety historyków w gremiach rządowych państw unijnych mamy zatrzęsienie, wielu z nich to szkodnicy, wykorzystujący historię do manipulacji politycznej.

Davies w programie TVN-u popadł wręcz w histerię i czarnowidztwo. Dowiadujemy się od niego, że nie mamy w UE partnera poza Węgrami, a z pozostałymi krajami jesteśmy skłóceni. Norman Davies popiera nakreśloną przez Macrona wizję Europy, uważa, że integracja Starego Kontynentu musi być pogłębiona, lecz jedność Europy jest problemem, bo państwa członkowskie mają odrębne interesy. Historyk zdaje się w tym wywiadzie sam sobie zaprzeczać. Nienawiść do PiS-u u tego człowieka nie odbiega zupełnie od bełkotu Budki, Hartmana czy Jandy. Stwierdził, że „wyciąganie sprawy reparacyjnej jest beznadziejne”. To bolesne zwłaszcza, że jak mało kto zna on realia drugiej wojny światowej i zbrodnie Niemców.