Foto: Wikimedia Commons

Świat staje na głowie – wiemy to nie od dziś. Lobby LGBT i jego genderowska ideologia zaślepiają zdroworozsądkowe myślenie wielu ludziom, często włodarzom państw, chcących uchodzić za nowoczesnych i postępowych. W ich mniemaniu jedynie podporządkowanie się lewicowym hasłom może pokazać ich „wielkość”. Działając na szkodę własnych obywateli, promują ingerowanie w prawa natury, za co prędzej czy później przyjdzie im niechybnie zapłacić.

W nurt ten od dłuższego czasu wpisuje się m.in. Norwegia. Rząd tego kraju wyszedł niedawno z propozycją, by już siedmioletnim dzieciom zezwolić na prawną zmianę płci (!). Oczywiście z odpowiednim wnioskiem musieliby wystąpić rodzice danego dziecka. W niczym jednak nie umniejsza to powagi sytuacji i chorobliwości zjawiska.

Tamtejszy minister zdrowia Bent Hoie stwierdził, że panujące w jego kraju przepisy dotyczące zmiany płci są zupełnie nie do zaakceptowania, gdyż „nie zmieniły się od prawie 60 lat”. Teraz trzeba iść z duchem postępu. Kto to widział, by rodzić się z określoną płcią i być do niej przypisanym po kres dni? Nuda.

Norweski rząd, nad którego pomysłem debatują teraz eksperci, chce doprowadzić do wszechobecnego chaosu. Wszystko to w imię relatywizacji wartości i swobodnego definiowania pojęcia „wolność”. Być może wkrótce Norwegowie (ale zapewne prędzej czy później także Polacy, czemu nie?) będą mogli z pełną swobodą ingerować w płeć swoich dzieci. Tatusiowie marzący o synu, a nieszczęśliwie wychowujący córkę, dostaną możliwość zrzucenia z siebie tego balastu. Wystarczy wypełnienie paru świstków i gotowe. Podobnie mamusie pragnące pleść córkom warkocze, a rodzące jak na złość samych synów – ich problemy znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Dodatkową zmianą w norweskim prawie ma być możliwość samodzielnego decydowania o przynależności płciowej osób już od szesnastego roku życia. Do takiej decyzji nie byłaby potrzebna żadna opinia, w tym także medyczna. Wystarczy własne widzimisię. „To jest historyczna propozycja, o zmianie płci nie będzie już decydować służba zdrowia, lecz osoby indywidualne” – z dumą zapewnia Hoie. W odpowiedniej ustawie miałby zostać zawarty zapis o możliwości cofnięcia raz dokonanej zmiany – jednego dnia możemy być kobietą, innego mężczyzną, przecież to zupełnie normalne. Jest to też zachęcenie do eksperymentowania – spróbuj, przecież w każdej chwili możesz się wycofać.

Według Amnesty International w Europie żyje ok. 1,5 miliona osób transpłciowych. To dużo i niedużo. Całkiem sporo, jeżeli spojrzymy na te osoby, jako na borykające się z poważnym problemem. Nie jest to jednak wystarczająca liczba, by podporządkowywać jej przepisy prawne i prawo natury, szerząc degenerację i złe wzorce. Należy mieć nadzieję, że państwa pokroju Norwegii zdołają w porę się opamiętać i przestaną ingerować w ład społeczny w imię wątpliwego postępu.