Do prokuratury wpłynęła płyta, na której znajdują się zapisy rozmów polityków i urzędników nagranych w restauracji „Sowa i przyjaciele”. Według Gazety Wyborczej CBA już w lutym przekazało płytę z 11 nagraniami. 

Rozmowa byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z Włodzimierzem Karpińskim i Zbigniewem Rynasiewiczem wzbudziła wątpliwości prokuratorów odnośnie starego oświadczenia majątkowego Rynasiewicza. Wiceminister infrastruktury mówił, że obawia się tego co się stanie „jak zobaczą jego oświadczenie po PSL” – w którym działał w latach 90.

Kolejna sprawa wyszła na jaw w rozmowie Rynasiewicza z szefową Bumaru. W rozmowie pojawia się osoba szefa Instytutu Transportu Samochodowego – Andrzeja W.

On zrobił taką rzecz, słuchajcie, jego musiało się zwolnić albo do prokuratury. On sam sobie wypłacał [pieniądze] za projekty europejskie, sam ze sobą podpisywał umowy, 400 tys. sobie wziął. I najlepsze, że zapłacił w Warszawie ekspertom, którzy zrobili mu opinię, że tak naprawdę to mógł to sobie wziąć. Mógłby siedzieć, bo sam ze sobą podpisał te umowy, sam sobie zlecił, sam podpisał i sam wypłacił – mówił o Andrzeju W. Rynasiewicz.

Trzecia rozmowa, na którą uwagę zwróciła prokuratura to rozmowa Nowak – Rynasiewicz – Karpiński – Gawlik – Kwiatkowski.

Bartek uprzedził mnie dzień wcześniej, że tam prawdopodobnie będą wchodzić, ale ja mam do tego dość lekki stosunek – mówi niezidentyfikowany głos w związku z akcją CBA w Głównym Inspektoracie Transportu Samochodowego. Śledczy uważają, że w tym wypadku mogło dojść do przecieku informacji.

Minister Karpiński w tej samej rozmowie dodaje, że państwo utopiło 400 milionów w spółce LOT, ale nie może pozwolić jej upaść bo byłoby to „samobójstwem politycznym”.

Czwarta rozmowa to spotkanie Kwapisza – Tomczykiewicza – Arłukowicza i Bieńkowskiej. Tematem rozmowy była kontrola NIK dotycząca wykorzystania funduszy unijnych w służbie zdrowia. Była wicepremier mówi, że posłuży się wynikami kontroli z roku 2011.

To znaczy wiadomo, że to nie jest prawda, ale co, kto będzie te pieniądze zwracał? Ja wiem, jak jest, kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle, ale to są setki milionów złotych – dodaje.

Na deser, podczas tej samej rozmowy niezidentyfikowany jeszcze uczestnik załatwiał telefonicznie posadę asystentki w Brukseli dla „Diany”.

Ty masz od 1 lipca pracę, ale kto ci mówi, żebyś ty chodziła do pracy. Masz etat, a nie to, że masz chodzić do roboty, bo wiesz, to jest różnica. Będziesz tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie będziesz się ruszać, będziesz leżeć… – mówił.