Platforma Obywatelska w 2009 r. obiecywała projekt budowy elektrowni jądrowych w Polsce – powstały spółki, w które wpompowano setki milionów złotych, obsadzono nimi ludzi powiązanymi z PO – teraz premier Ewa Kopacz stwierdza, że elektrownie nie są priorytetem.

Powyższe ustalenia potwierdziła pośrednio w ostatni weekend premier Ewa Kopacz, która na oficjalnej konferencji prasowej palnęła, że „nie ma w tyle głowy budowania po cichu elektrowni atomowych”.

Tzw. „pierwsza polska elektrownia atomowa” okazała się być wymysłem czysto politycznym, dającym ciepłe posadki i wymierne korzyści dla wąskiej grupy członków ekipy rządowej, nie mającym jednak z ekonomicznego punktu widzenia najmniejszego sensu.

Mimo upływu wielu lat od ogłoszenia przez Donalda Tuska projektu budowy elektrowni jądrowej w Polsce (co miało miejsce w 2009 roku) i potoku kasy płynącej na ten cel szerokim strumieniem (łącznie wydano już około 200 mln zł) żadnych efektów nadal nie widać. W ciągu wspomnianych 6 lat atomowi eksperci nie potrafili nawet wybrać lokalizacji, w której budowa elektrowni miałaby się rozpocząć. Specjalnie w tym celu stworzone spółki (PGE Energia Jądrowa i PGE EJ1) stały się skupiskiem ciepłych i dobrze płatnych posadek.

źródło: niewygodne.info.pl