To, że udało się zakończyć prace na „Łączce”, to wielka sprawa. Przede wszystkim odczuwamy wielką radość, że jesteśmy już na końcu tej drogi.

Pamiętamy, że droga ta była ciernista. Wszystko trwało latami i mimo wielkich wysiłków m.in. Fundacji „Łączka” napotykaliśmy wielki opór wobec w sumie skromnej operacji – przeniesienia grobów i wydobycia spod spodu szczątków naszych bohaterów. Poprzednie władze, jak pamiętamy, nie sprzyjały temu pod wpływem środowisk dawnego systemu.

Tym bardziej dziś odczuwam olbrzymią radość z faktu, iż możemy powiedzieć, że cała „Łączka” została przebadana, że tak jak mówi profesor Szwagrzyk: „Ani jedna kostka tam nie została”. I to jest wielki sukces, myślę, że nasi pomordowani i zrzuceni do dołów śmierci bohaterowie, patrząc na nas z góry, czują dumę i cieszą się, że wreszcie się doczekali. I to jest najważniejsza sprawa.

Niemniej teraz przed nami pojawiają się kolejne wyzwania. Po pierwsze próba identyfikacji tego strasznie zniszczonego materiału genetycznego, często drobnicy. Zamiast szczątków ludzi, zamiast szkieletów mamy rozdrobnione kości i to będzie trudne, ale nie niemożliwe. Szczęśliwie dzisiaj technika pozwala nawet z najdrobniejszych szczątków, które pozostały po człowieku, wygenerować materiał genetyczny DNA i porównać go z materiałem genetycznym rodzin.

To jest oczywiście również świadectwo tego, co zrobili komuniści, pokazuje ich barbarzyństwo. Pokazuje genezę systemu, którego istotą była zbrodnia na polskich bohaterach, ale zbrodnia połączona z niesłychanym natężeniem złej woli. Nie dość, że trzeba było zabić i ukryć, to jeszcze później te szkielety rozszarpać koparkami, a ziemię przeorać. To jest ta prawda o „Łączce” i komunistycznych zbrodniach, której się bano. Dlatego nie chciano pozwolić na prowadzenie prac. Aby ta brutalna prawda nie wyszła na jaw. Przypomnijmy, że spośród 100 poszukiwanych na tym trzecim etapie ekshumacji Polaków udało się odnaleźć tylko cztery w miarę pełne szkielety.

Druga sprawa, którą będziemy kontynuować, to jest rozebranie tego panteoniku, który tam stoi. Teraz wygląda to szczególnie strasznie. Mamy duży, odsłonięty teren i gdzieś w kącie stoi taki przedziwny, makabryczny obiekt. Będę walczył, by zniknął on z „Łączki” i by stanął tam wielki Narodowy Panteon Chwały, o którym od dawna mówię wraz z Fundacją „Łączka”. Wyobrażam sobie go na wzór Cmentarza Orląt Lwowskich i tam nasi bohaterowie mieliby nie szuflady – jak na dworcach – tylko byliby złożeni jako relikwie narodowe we własnych grobach.