Dokładnie 5 dni temu obchodzono na całym świecie pierwszą rocznicę Euromajdanu, potężnych protestów jakie przelały się przez całą Ukrainę. Rewolucja, bo tak śmiało można powiedzieć o manifestacjach, które swój początek miały na placu Niepodległości w Kijowie były największymi protestami Ukraińców od roku 1991 kiedy to nasi wschodni sąsiedzi uzyskali niepodległość.
Protesty rozpoczęły się co prawda od sprzeciwu Ukraińców przeciwko nie podpisaniu przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, jednak później osoby demonstrujące uznały, że mają dość państwa, które ze wszystkich stron przeżera korupcja. Przecież niemożliwy jest rozwój państwa jeśli znaczna część pieniędzy ucieka wszystkimi możliwymi stronami, a władzy wydaje się, że może robić wszystko.
Ukraińcy powiedzieli temu wszystkiemu dość, a cały świat od północy globu po same południe, od zachodu do wschodu (oczywiście z wyjątkiem Federacji Rosyjskiej) wyrażał swoje poparcie. Wszyscy politycy, dziennikarze, media wspierali Ukraińców w walce o wolne państwo. Zachwycali się kolejnymi sukcesami na polu walki i wychwalali pod niebiosa protestujących, którzy zajmowali kolejne budynki administracji państwowej.
I dokładnie w przeddzień rocznicy tych wydarzeń, podobne sytuacje mają miejsce w Polsce. Po wyborach samorządowych (16 listopada) i niekończących się próbach podliczenia naszych głosów przez PKW, Polacy postanowili wyjść na ulice i zaprotestować. Zaprotestować przeciwko temu wszystkiemu co działo i nadal dzieje się w Państwowej Komisji Wyborczej. Ciągle pojawiające się nowe fakty dotyczące nieprawidłowości w kolejnych komisjach i komentowanie tego wszystkiego słowami, że nic złego się nie stało, nie dzieje i wszystko jest w najlepszym porządku (bo przecież to w gruncie rzeczy powiedziała Pani Premier Kopacz i Prezydent Komorowski) Polakom nie wystarczyło. Wybory to bez wątpienia jedna z najważniejszych – fundamentalnych spraw w funkcjonowaniu Państwa. Naród musi mieć 100% pewność, że skoro może sobie wybrać rządzących swoim miastem czy państwem to ten głos będzie potraktowany poważnie. Musi wiedzieć, że jego jeden wybrany głos oznacza jeden głos, a nie równa się 0 albo nie mnoży się w kilka. W innym wypadku wybory nie mają najmniejszego sensu, bo i po co mamy kogoś wybierać skoro finalnie wyboru dokona i tak ktoś za nas?!
Do tych wszystkich nieprawidłowości należy również dodać liczne afery z których słynie obecnie sprawująca władzę w Polsce – Platforma Obywatelska. Wszyscy przecież pamiętają doskonale słynne rozmowy u Sowy oraz w restauracji Amber Room, gdzie Ministrowie polskiego rządu „pod stołem” zmieniali nie pasujące im do układu ustawy oraz niepokornych ministrów. Wszyscy pamiętają nagrania PSLu, które pokazywały jak ludowcy „dzielą się ciepłymi posadkami”. Nie wspominając o ciągłych problemach z Basenem Narodowym i ciągle nie wybudowanych i przepłaconych autostradach. Grabieży oszczędności Polaków z OFE (153mld) i podwyższeniu wieku emerytalnego. Do tego dochodzą oczywiście „słynna” już afera hazardowa i temat Amber Gold.
Przecież dokładnie z powodu tak samo licznych nadużyć władzy, korupcji i kolesiostwa Ukraińcy wyszli na ulice i zaczęli walczyć o swoje Państwo. Nie zgodzili się na to aby ludzie, którzy rozkradali ich kraj robili to dalej. Ludzie w końcu powiedzieli dość. Zaczęli walczyć i trzeba przyznać, że udało im się to bardzo dobrze.
Może te wybory, chociaż bardziej wypadałoby użyć tu zwrotu – farsa wyborcza, którą obecnie obserwujemy będą takim zapalnikiem, który wybudzi Polaków ze snu, przetrze im oczy i pozwoli dostrzec to, że nasz kraj niewiele się różni od naszych wschodnich sąsiadów, jeśli chodzi o standardy jakimi kierują się rządzący POlitycy. I zmobilizuje Polaków do walki o swoje państwo, uczciwe i sprawiedliwe.
Niezwykle znamienne jest również podejście polskich mass mediów do zajęcia przez demonstrantów budynku PKW. Podczas gdy w Kijowie można zajmować budynki administracji publicznej i zbiera się za to poklask, to w Polsce ludzie dokonujący tego typu zabiegów przedstawiani są jako przestępcy i ekstremiści.
Ale cóż jak mawia stare polskie porzekadło… „źdźbło w oku bliźniego się widzi, a belki we własnym nie”… i chyba coś w tym jest.