Foto: Wikimedia Commons
Foto: Wikimedia Commons

Propagandowa machina ruszyła. Po szczycie klimatycznym w Brukseli premier Ewa Kopacz i jej medialni sojusznicy, pieją nad rzekomym sukcesem jaki Polska miała odnieść. Eksperci i opozycja nie pozostawiają jednak na szefowej rządu suchej nitki.

Przed szczytem Ewa Kopacz odgrażała się, że w czasie negocjacji może nawet zawetować szykowane przez Unię niekorzystne dla Polski regulacje dotyczące ograniczenia emisji CO2. Skończyło się jednak na machaniu szabelką, żadnego weta nie było a to co w interesie Polski należało oprotestować, zostało jedynie odłożone w czasie. System darmowych pozwoleń na emisję CO2, początkowo miał wygasnąć w roku 2019. Zdaniem Kopacz, dzięki „trudnym negocjacjom” udało się wydłużyć ten okres do roku 2030. Dodatkowo Polska, należąca do mniej zamożnych państw do roku 2030 otrzymać ma około 7,5 miliarda złotych na modernizację sektora energetycznego.

Premier Kopacz stwierdziła po szczycie, że: „dostaliśmy na maksa, czyli tyle, ile mieliśmy i nikt nam niczego nie zabrał”. Innego zdania są jednak eksperci i opozycja. Mówią oni wprost o kapitulacji. Główny ekonomista SKOK – Janusz Szewczak twierdzi, że „To nawet nie jest kompromis, to jest pełna kapitulacja, a dla polskiej gospodarki i resztek przemysłu to po prostu katastrofa. Można to nazwać wyrokiem z odroczonym terminem wykonania. W konsekwencji ustaleń szczytu klimatycznego, będziemy na szafot wchodzić nie po cztery schody, jak to było planowane, a po dwa. Mieli nas w sensie przemysłowym wieszać o 8.45, a powieszą o 9.30 dnia następnego (…) 7,5 miliarda złotych z tak zwanej rezerwy przeznaczonej na rekompensatę pewnych kosztów, to jest kropla w morzu, tym bardziej, że te pieniądze będą w gestii Europejskiego Banku Inwestycyjnego i ostatecznie są to tylko potencjalne możliwości, a nie realne”.

Szewczak dodaje również: „Z pewnością nie jest też prawdą, że nic nie straciliśmy. Straciliśmy olbrzymie pieniądze. I z pewnością nie jest też prawdą, że ceny prądu nie wzrosną. One rzecz jasna nie wzrosną od jutra, ale wzrosną. Niemcy kupują węgiel na potęgę, są m.in. bardzo zainteresowani również węglem polskim, natomiast nie chcą i nie potrzebują konkurenta gospodarczego za Odrą. Stąd też przyjęcie warunków szczytu klimatycznego, czyli kapitulacja klimatyczna Polski w Brukseli, będzie oznaczać przyspieszone, ale nieco wolniejsze niż zakładano, wydatkowanie ogromnych polskich pieniędzy głównie na restrukturyzację naszej energetyki”.

Wszystko wskazuje więc na to, że po raz kolejny polski rząd został ograny na arenie międzynarodowej, ale na potrzeby opinii publicznej – zwłaszcza przed wyborami – zwiększono moc młynów propagandy sukcesu.

na podstawie: niezalezna.pl