Lewicowy projekt „Ratujmy Kobiety 2017” został odrzucony głównie z winy posłów PO i Nowoczesnej, którzy nie brali udział w głosowaniu. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus powiedziała, że największy żal po głosowaniu ma do Nowoczesnej. Stwierdziła, że skończyła się jej wiara w partie opozycyjne.

Sejm zdecydował, że obywatelski projekt komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, zakładający liberalizację obowiązujących przepisów ws. aborcji, nie będzie procedowany.

W głosowaniu w tej sprawie nie wzięło udziału 10 posłów Nowoczesnej: Adam Cyrański, Barbara Dolniak, Paweł Kobyliński, Jerzy Meysztowicz, Mirosław Pampuch, Marek Ruciński, Marek Sowa, Elżbieta Stępień, Krzysztof Truskolaski i Kornelia Wróblewska.

Scheuring-Wielgus zaznaczyła, że największy żal w tej sprawie ma do Nowoczesnej. Dopytywana, czy posłom grożą konsekwencje, oceniła, że kara nie powinna dotyczyć pojedynczych posłów, a całej partii. – To, że zabrakło głosów, to wina opozycji i trzeba wziąć za to odpowiedzialność – stwierdziła.