72 lata temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim. I choć ofiarom należy się szacunek, to nie tylko martwi ale wręcz bulwersuje mnie rozdźwięk między zaangażowaniem się polskich elit w obchody powstania w getcie i np. obchody Powstania Warszawskiego.

Od rana, we wszystkich mediach mętnego nurtu gadające głowy obwieszone żółtymi żonkilami jak choinki lampkami na święta. Żonkile a więc symbol pamięci o walczących w getcie ludziach. Wszystko w porządku, ale cofam się pamięcią do dnia 1 sierpnia a więc do rocznicy Powstania Warszawskiego. Przypominam sobie główne wydania wiadomości, zaproszonych do mediów gości – polityków, ekspertów. Owszem, zdarzali się tacy, którzy mieli wpięte w klapy biało – czerwone symbole. Ale nie wszyscy i jeśli już się zdarzyły to była to symbolika wycofana. Wpinki małych rozmiarów, jakby tak nieśmiało i trochę na alibi. Żeby „kato-prawica” się nie przyczepiła, ale i żeby za bardzo się nie afiszować i nie rozbudzać polskiego „nacjonalizmu”.

Wpinki wpinkami, ale 1 sierpnia nie widziałem np. u dziennikarzy biało – czerwonej opaski na ramieniu – widocznego i typowego symbolu Powstania Warszawskiego. Tymczasem dzisiaj? Żonkile na pół piersi, a pierś wypięta dumnie do widzów. Przesłanie: patrzcie, jacy my światowi! Jak dbamy o pamięć! I co, my niby na bakier z historią? Odpowiadam, dbajcie o pamięć o polskich rocznicach z równym pietyzmem a nikt nie będzie miał pretensji o żonkile.