foto: Jan Fryta / wikimedia.commons.org
foto: Jan Fryta / wikimedia.commons.org

W listopadzie, w środku kampanii wyborczej władze Warszawy postanowiły zapunktować u społeczeństwa i zorganizowały Dni Otwarte, wciąż nieczynnego metra. Przejechała się Hanna Gronkiewicz Waltz, przejechała się Ewa Kopacz a podatnicy zapłacili za ten cyrk prawie 500 000 złotych.

Na stronie Ratusza, podano informację że władze Warszawy z własnego budżetu na imprezę przeznaczyły 47 081 złotych. Dla odmiany współorganizator zaprzecza informacjom Ratusza i podaje sumę 10 razy wyższą – 435 500 złotych.

„Żądamy od pani Gronkiewicz Waltz, żeby się wytłumaczyła z kosztów kampanii wyborczej PO i żeby to partia Platforma przyjmująca tak wielkie pieniądze z budżetu państwa sfinansowała tamte próbne jazdy z udziałem pani Kopacz” – mówił Jan Dziedziczak z PiS.

W podobnym tonie wypowiadał się Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu:

„Sprawa wyjątkowo śmierdząca. Tu powinien się zaangażować zarówno prezes NIK jak i wszystkie inne organy kontrolne”.

Rzecznik Hanny Gronkiewicz Waltz – Bartosz Milczarczyk tłumaczy, że podana kwota na stronie internetowej nie jest kłamstwem, gdyż taki był wkład miasta. Resztę miała dołożyć „Estrada”:

„Jest instytucją kultury, działającą na terenie Warszawy. Co roku, jej budżet jest konstruowany w ramach budżetu Urzędu Miasta, natomiast ona ten budżet może wydatkować w sposób który sobie wcześniej zaplanuje”.

„Estrada” jest instytucją utrzymywaną przez Ratusz, tak więc tłumaczenia rzecznika są delikatnie mówiąc mało wiarygodne.

Pomijając jednak ocenę prawdomówności władz Warszawy, to najciekawsze jest to że prawie pół miliona złotych poszło na Dni Otwarte czegoś, co do dzisiaj jest zamknięte.

na podstawie: Superstacja