Wikimedia.org

W poniedziałek w siedzibie Fundacji Centrum Praw Kobiet – prezydent Bronisław Komorowski podpisał się pod konwencją Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Tym samym ostatecznie wyprowadził z błędu ostatnie osoby, uważające go za przedstawiciela środowisk konserwatywnych.

Trzeba być pryncypialnie i zasadniczo po stronie ofiar, po stronie krzywdzonych, po stronie słabszych. Podpisuję konwencję w głębokim przekonaniu, że najważniejsze są opinie i stanowiska wyrażone przez ofiary przemocy w domu – stwierdził Komorowski. Dodawał, że otrzymał wiele listów i apeli z prośbą o szybką ratyfikację.

Wiemy, że jest sporo kontrowersji wokół kwestii ratyfikowania konwencji. Ale jednocześnie dostaję wiele listów, stanowisk, apeli od instytucji, osób prywatnych z prośbami o jak najszybszą ratyfikację. I są też listy, w których są wyrażane różnego rodzaju obawy.

Całkowicie pominął jednak fakt, iż z danych Agencji Praw Podstawowych UE wynika że w całej Unii krajem o najmniejszej skali przemocy wobec kobiet jest właśnie Polska. Prezydent uzasadniając swoją decyzję o podpisaniu konwencji stwierdził również:

Znalazłem wystarczająco dużo powodów, aby ocenić, że wpływ konwencji Rady Europy na polskie prawodawstwo jest już, i będzie w przyszłości absolutnie pozytywny.

To ciekawe, zwłaszcza że  eksperci w dziedzinie prawa informują o sprzeczności zapisów konwencji z Konstytucją RP. W unijnym dokumencie mamy jasno napisane, że za źródło przemocy uważa się rodzinę, tradycje i chrześcijaństwo. Autorzy konwencji tylnymi drzwiami zamierzają wprowadzać ideologię gender i walczyć z dotychczasowym ładem opartym na wierze i tradycji. Składając podpis pod tym ideologicznym bublem, Bronisław Komorowski ostatecznie pokazał że ze środowiskami konserwatywnymi nie ma nic wspólnego.