common. wikimedia
common. wikimedia

Monika Płatek to polski prawnik, feministka, wykładowca akademicki, okazuje się że również doktor habilitowana nauk prawnych, zatrudniona na stanowisku profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Tytuły zacne, ale niestety prawdopodobnie zaangażowanie w TREPA (Twój Ruch/Europa Plus) nie pozostało bez wpływu na umysłowość i tej myślicielki.

Znalazłem w internecie debatę z marca 2014 roku, podczas której pani „profesor” wygłosiła dość karkołomną tezę. Otóż według tzw. „myślenia” pani Moniki Płatek: „To w związkach jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci a często więcej niż w związkach różnopłciowych”. Kiedy słuchacze wybuchli śmiechem pani profesor wzruszyła ramionami i z wyrzutem powiedziała do siedzącego obok kolegi: „Ja nie rozumiem dlaczego oni się śmieją.” Kolejne minuty to dalsze brnięcie w ten pogląd zarówno przez panią Płatek jak i towarzyszącego jej czerwonego kolegę. Ten właśnie czerwony kolega próbował niby ironicznie tłumaczyć śmiejącym się studentom jak to te dzieci rodzą się w związkach jednopłciowych. Otóż usłyszeliśmy, że „jest jajeczko, jest plemnik, dochodzi do zapłodnienia…”. No cóż, mnie jeszcze w szkole uczono że plemnik i jajeczko są charakterystyczne dla związku kobiety i mężczyzny a nie dwóch osób tej samej płci. Tak więc jeśli nie mówimy o nienaturalnym zapładnianiu in vitro, to w związku jednopłciowym nie urodzi się ŻADNE dziecko bez uprzedniego kontaktu heteroseksualnego. W przypadku lesbijek rzeczywiście w jednym przypadku na tysiąc może sie zdarzyć np. zapłodnienie na ich potrzeby, ale jeśli już to są to przypadki wyjątkowo rzadkie. Osobną grupą pozostają geje. No na pomysł, że w związku dwóch facetów w jakikolwiek sposób może się urodzić dziecko to chyba nie wpadłby rezydent Tworek. Tymczasem osoba tytułująca się profesurą rzuca tekst o tym, że w związkach jednopłciowych rodzi się często wiecej dzieci, niż w związkach różnopłciowych. Nie tylko go rzuca, ale jeszcze broni go jak lwica i obraża się że audytorium to wyśmiewa.

Polecam obejrzenie tej debaty. Naprawdę w takich sytuacjach nie potrzebna jest jakaś wyjątkowo finezyjna ironia czy złośliwość. Wystarczy obejrzeć i posłuchać. Nikt nie masakruje się tak udanie jak TREPY.