Foto: Anna Oflus/Parezja.pl

W Sejmie odbyło się głosowanie nad zmianami w Kodeksie Karnym. Zakładały one wprowadzenie zasady „mój dom, moja twierdza”. Zasada ta miała uniemożliwiać karanie osób za zranienie lub zabicie napastnika w obronie własnej.

Wniosek został odrzucony głosami koalicji PO – PSL oraz posłów Twojego Ruchu. Przeciwko wyrzuceniu projektu do kosza był PiS, SLD, Zjednoczona Prawica i część posłów niezrzeszonych. O podejściu polskich polityków do tego tematu niech świadczy fakt, że debata w tej sprawie trwała pół godziny a uczestniczyło w niej zaledwie kilkanaście osób.

Tu kładzie się nacisk na sam przedmiot ochrony. (…) Z tego by wynikało, że ta strona psychiczna, emocjonalna zawarta w paragrafie trzecim. Że ja przekraczam granicę pod wpływem strachu lub silnego wzburzenia jest niezależna. Ja mogę z zimną krwią zabić człowieka za to tylko, że wszedł na teren mojego ogrodu, bo był ogrodzony – mówił z dezaprobatą wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń.

Panu ministrowi pozostaje życzyć, by nigdy nie znalazł się w sytuacji kiedy nieproszony „gość” zagrozi jemu i jego rodzinie. Wtedy może bowiem pożałować swoich słów wypowiedzianych na mównicy.