Senator PO Jan Rulewski, czyli przebieraniec z ostatniego posiedzenia Senatu, który czuł się więźniem w kraju zmienianym przez Prawo i Sprawiedliwość, tymczasowo zdjął swój więzienny uniform. Wszystko za sprawą podwójnego weta prezydenta.

„Mogłem swój ubiór zdjąć, bo prezydent udzielił mi i społeczeństwu chwilowej przepustki” — powiedział Jan Rulewski, jednak za chwilę zaczął atakować obecną władzę: „PiS-krokodyle nie zakończyli tego swojego pożerania wszystkiego, co w państwie po 1989 r. wytworzyliśmy. (…) Jak nie są w kupie, jak się trochę pokłócą, to się pożerają. Chcą zostawić prezydenta na lodzie z tymi jego projektami”.

„Kaczyński 10 lat temu popełnił seppuku i do tego samego zmierza teraz” — stwierdził były już więzień, który nie oszczędził też Beaty Szydło. Nazwał polską premier „paprotką” i ocenił jej telewizyjne orędzie. „Tego nikt nie słucha i nie wierzy w to, że te setki tysięcy ludzi to są ulicznicy, a zagranica to agenci. Już nie wiem kogo, czy jakichś masonów, czy cykliści. To po prostu stara płyta, która już nie chwyta, którą ludzie z zaciekawieniem na początku oglądali, ale przez dwa lata rządu mieli okazję sprawdzić, że za tym nic nie stoi” – powiedział lubiący się przebierać senator.