No i zaczęło się. Właśnie dziś do Warszawy zjechali związkowcy z całego kraju po to by wykrzyczeć w twarz rządowi, że nie godzą się na obecną politykę państwa. Cała akcja zakończy się w sobotę pod Sejmem.

Dziś przedstawiciele trzech centrali związkowych rozpoczęli swoje protesty pod sześcioma ministerstwami: Gospodarki, Skarbu, Zdrowia, Pracy, Transportu, Spraw Wewnętrznych. Tam mają zamiar złożyć petycje a następnie przemaszerować pod Sejm, gdzie powstanie Miasteczko Namiotowe. Na kolejne dni zapowiedziano dyskusje panelowe, branżowe, wystąpienia ekspertów a w sobotę Marsz Gwiaździsty i okupację Sejmu. Wśród związkowców mamy przedstawicieli policji, służby zdrowia czy kolejarzy. Oczywiście władze Jedynej Partii Obywatelskiej mają gdzieś obywateli. Żaden z ministrów nie wyszedł do ludzi, premier bredzi coś o akcji politycznej, o próbie obalenia jego rządu…  Tylko, że patrząc na Warszawę nie widzę wśród protestujących ani jednego polityka. Ani z PiSu ani z lewicy… Tusk  nie mówi i nie zajmuje się tym co skłoniło tych ludzi do przyjazdu do Warszawy. A może to, że pacjenci czekają latami na wizytę u lekarzy specjalistów, a może to że służby policji, wojsko czy straż graniczna są w stanie pernamentnego rozkładu. Jakoś nie przeszkadza mu to, że zniszczył przemysł. Polskie mające potencjał firmy.

Dziś Polska nie produkuje, nasi fachowcy i naukowcy robią dla obcych bo tu nikt ich nie chce, tu tylko władzy przeszkadzają. Polska dziś zadłuża się u obcych, kupuje to co zniszczyła za granicą. Przykład ? Zniszczenie polskich stoczni co skutkuje obowiązkiem kupowania statków u Niemców. Takie sytuacje można mnożyć. Ta władza to oszuści, krętacze i partacze okradający nas bez mrugnięcia okiem.

Słyszymy od przedstawicieli rządu o tym, że nie będą rozmawiać na ulicy, że takim miejscem jest choćby komisja trójstronna. Tylko, że jak związkowcy prosili o rozmowy to rząd olał ich z góry na dół. Teraz nagle zachciało się rozmów. Za późno panie premierze. Miał Pan wystarczająco dużo czasu i ostrzeżeń. Teraz czas by upokorzeni, okradzeni i wykończeni obywatele wyszli na ulice.

Nie jestem gorącym zwolennikiem związków zawodowych. Jednak sytuacja w kraju każe popierać tych, którzy upominają się o wolność, prawa i godne życie. Każdego, kto nazywa rzeczy po imieniu i każdego kto chce zmiany tej złodziejskiej ekipy, która nas uciska. Sam zresztą znam parę naprawdę uczicwych ludzi, którym żyje się bardzo ciężko. I oni pojechali tam nie po to by robić zadymy czy wyzywać premiera. Ale po to, by walczyć o byt dla siebie i swojej rodziny. Z zainteresowaniem będę przyglądał się rozwojowi protestów w Warszawie.