Minister Finansów Mateusz Szczurek zabrał głos w sprawie podwyższenia w Polsce kwoty wolnej od podatku. Na początku czerwca pomysł ten został rzucony jako kiełbasa wyborcza przez ówczesną rzeczniczkę rządu Małgorzatę Kidawę-Błońską. Koalicja PO-PSL miała ten koncept „rozważyć”, jednak jak można było się spodziewać, nic z tego nie wyjdzie.
Według Szczurka kwota wolna od podatku jest „tępym instrumentem” – minister twierdzi, że nie przekłada się ona na poprawę systemu podatkowego i nie daje satysfakcjonujących efektów społecznych. W dodatku jej podwyższenie miałoby kosztować budżet państwa kilkanaście miliardów złotych.
„Uważam, że jest to jakiś fetysz kwoty wolnej, dlatego, że jest to kawałek, wcale nie najważniejszy systemu podatkowego w Polsce” – stwierdził Szczurek na antenie RMF FM. Minister zdaje się nie zauważać, że wśród fetyszystów omawianej kwestii znajduje się, lekko licząc, jakieś trzydzieści osiem milionów Polaków, bo któż nie chciałby mieć w swojej kieszeni więcej pieniędzy? W dodatku większa suma do dyspozycji podatnika oznacza większą zdolność wydatkowania – tym samym budżet państwa zyskuje, a gospodarka rozkwita. Mateusz Szczurek zdaje się nie przyjmować tego faktu do wiadomości. W końcu kim on jest? Ministrem Finansów?
„Porównajmy poziom usług i infrastruktury w tych krajach, które mają niższe podatki i w Polsce” – proponował Szczurek w TVN24, kpiąc z postulatów popierających podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Idąc za radą Pana Ministra zestawię ze sobą Polskę i losowo wybrany kraj, w którym kwota wolna od podatku jest wyższa – niech to będzie Kambodża. By przesadnie nie pastwić się nad Panem Ministrem wspomnę tylko, że państwo to zajmuje czołową lokatę wśród najbiedniejszych krajów świata. Nie trudno domyślić się, jak wygląda tamtejsza infrastruktura oraz poziom usług. Zważywszy na fakt, że zmiany podatkowe wprowadzono tam dopiero w bieżącym roku, Kambodża nie zdążyła jeszcze wyprzedzić Polski w jakości życia mieszkańców. Jest jednak na dobrej drodze.