Trybunał Konstytucyjny uznał niedawno, że obecna wysokość kwoty wolnej od podatku jest niezgodna z konstytucją, gdyż nie bierze ona pod uwagę zapewnienia każdemu obywatelowi minimum egzystencji. Jest to mocnym argumentem dla zwolenników jej podniesienia. Swoją, zgoła inną rzecz jasna, interpretację wyroku ma Mateusz Szczurek.
Ustępujący minister finansów stwierdził, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego nie jest bynajmniej powodem do podnoszenia kwoty wolnej od podatku, ale przesłanką do jej… zlikwidowania. Szczurek ocenił, że wyrok TK wpisuje się w kierunek zmian przygotowywanych (marzenia ściętej głowy) przez resort finansów, który chce zlikwidowania kwoty wolnej od podatku, argumentując to chęcią lepszego wsparcia dla mało zarabiających. „Warto przypomnieć, że obciążenia PIT dla osób mało zarabiających są w tej chwili w Polsce już śladowe, a dla rodzin z dziećmi często ujemne. Więc to nie tam jest problem obciążeń składkowo-podatkowych, tylko w składkach na ubezpieczenia społeczne, więc w takiej sytuacji lepszym rozwiązaniem jest zupełna przebudowa systemu podatkowego” – stwierdził minister.
Dodał ponadto, że wprowadzenie rozwiązania podwyższenia kwoty wolnej doprowadzi do znaczącego podniesienia planowanego deficytu budżetowego na rok 2016. „Budżet zakłada oczywiście system podatkowy niezmieniony. A więc uszczuplenie dochodów o 20 mld zł z pewnością powodowałoby znaczące zwiększenie deficytu budżetowego”. Jako ciekawostkę podam, że Szczurek jest doktorem nauk ekonomicznych. Tak, to nie żart. Wyżej zacytowaną tezę, jakoby więcej pieniędzy w kieszeni podatników nie miało przełożyć się na rozwój gospodarki, wysunął właśnie człowiek tytułujący się doktorem ekonomii, pomijam już jego funkcję ministra finansów.
Rozumiem, że jako przedstawiciel władzy ma na celu przede wszystkim wypełnianie założeń budżetu państwa, a dobro obywateli schodzi wówczas na dalszy plan, ale nawet to robi niezwykle nieudolnie, nie przyjmując do wiadomości prostych prawd, do zrozumienia których nie trzeba być nawet magistrem. Kwota wolna od podatku jest przecież szansą na podreperowanie finansów publicznych, a nie jak twierdzi Szczurek, drogą do ich pogrążenia.
Według Prawa i Sprawiedliwości deficyt budżetowy zaplanowany na 2016 r. będzie można zmniejszyć z przewidzianych 54,6 do 52 mld zł. Szczurek jednak znów kręci nosem. „Nie jest jasne dla mnie jak można osiągnąć taki efekt przez wzrost wydatków budżetowych o kilkadziesiąt miliardów” – skonstatował.
Cóż. Niektórzy ludzie, w przeciwieństwie do systemów podatkowych, są po prostu niereformowalni. Są za to z pewnością zastępowalni i już wkrótce z taką sytuacją będziemy mieć do czynienia. Oby nowy minister wykazał się większą otwartością na pozytywne zmiany, których nasz kraj potrzebuje niczym ziemia dżdżu.