To były chyba jedne z ostatnich obchodów 1 sierpnia z udziałem uczestników Powstania Warszawskiego – i to już członków Szarych Szeregów, a nie dorosłych za okupacji AK-owców.

Jest to bardzo przykre, ale taka jest kolej rzeczy. Dobrze, że członkowie Szarych Szeregów uczestniczą w obchodach, ten etos kontynuują. To byli po prostu młodsi AK-owcy, ten sam duch, ta sama idea im przyświecała i przyświeca.

To, co mnie najbardziej niepokoi, to fakt, że coraz częściej na eksponowanych stanowiskach widzimy osoby, które były w AK, Szarych Szeregach, natomiast potem te historie potoczyły się już inaczej. Problem zaakceptowania systemu sowieckiego dotyczy właściwie najważniejszych związków – Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, ale też Związku Powstańców Warszawskich. We władzach jednego i drugiego większość stanowią osoby, które zaakceptowały system komunistyczny.

To jest to, z czym nie mogę sobie poradzić, bardzo boli mnie, że osoby, które za okupacji niemieckiej „zachowały się jak trzeba”, już nie do końca potrafiły „zachować się jak trzeba” za okupacji sowieckiej. Oni dzisiaj są w pierwszym szeregu. Wynika to stąd, że związki te od dawna są infiltrowane przez służby specjalne. Tak właśnie miało być, we władzach miały znaleźć się osoby „odpowiednie”. Tak było za PRL-u, później przeszło to na III RP i tak jest do dzisiaj. Kiedy widzę generała Ścibor-Rylskiego, to oczywiście szanuję jego siwą głowę, natomiast mam duże wątpliwości, czy taka osoba jest godnym reprezentantem środowiska powstańców warszawskich ze względu na jego późniejsze zaangażowanie w służby specjalne PRL-u.

Pocieszające jest natomiast, że mimo wszystko we wszystkich organizacjach kombatanckich trwa zmiana pokoleniowa i ta sztafeta pokoleń dotyczy sympatyków np. idei AK. Dzięki temu idea trwa dalej i pewnie nie zostanie zaprzepaszczona. Koniecznością jest, by do władz stowarzyszeń wchodziły osoby młode, które rozumieją, o co w tym wszystkim chodzi. Oczywiście również byłoby wskazane, żeby te osoby były weryfikowane pod kątem współpracy ze służbami specjalnymi PRL-u i ogólnej współpracy z komunizmem. Jeśli do stanowisk dojdą młodsi, ale również uwikłani, to też nie najlepiej wróży na przyszłość.

W przypadku osób z życiorysami splamionymi współpracą z komunistami pojawia się nieprzyjazny czy wrogi stosunek do obecnej władzy. Wynika on właśnie z przeszłości tych osób. Angażowali się – mniej lub bardziej – w komunizm i dzisiaj nie akceptują procesów dekomunizacyjnych. To wygląda fatalnie, jeśli akcenty polityczne pojawiają się podczas uroczystości takich jak 1 sierpnia. Pewne osoby pozwalają sobie na komentarze zupełnie sprzeczne z ideą AK – dotyczące prezydenta, władz RP. Idea AK polegała na tym, żeby łączyć ludzi wokół wartości i umiłowania Ojczyzny.

To, co widzimy, zupełnie nie przystoi. Armia Krajowa szanowała władzę, a dziś obserwujemy coś zupełnie innego. Brak szacunku dla władz jest postawieniem na głowie pięknej idei, w Armii Krajowej czy Polskim Państwie Podziemnym łączyły się bardzo różne nurty polityczne, światopoglądowe… oczywiście mieszczące się w kanonie Polski. Siłą rzeczy nie było tam komunistów. Dziś mamy inną sytuację. Z przykrością stwierdzam, że mniej jest Polski, więcej komunizmu czy postkomunizmu. Myślę, że odpowiednie instytucje państwowe powinny się przyglądać takim organizacjom i jeżeli sami nie potrafią się oczyścić, to może ktoś powinien im w tym pomóc.

Warto dodać, że czym innym są władze, które często pozostawiają wiele do życzenia, a czym innym jest idea żyjąca w dużej mierze mimo działania związków. To są organizacje młodych ludzi, którzy sami ten etos kultywują i to jest największe zwycięstwo naszych czasów, oni robią swoje, choć jak widzimy, pojawiają się absurdalne historie związane z rzekomym zawłaszczaniem symboliki i emblematów patriotycznych. Nie wolno tutaj stosować cenzury, nie znam przypadków, żeby było to wykorzystywane w złej wierze, a wręcz przeciwnie. Nie może być tak, że związki kombatantów blokują czy roszczą sobie wyłączne prawa do symboli. To jest idea ogólnonarodowa i jeżeli jest atrakcyjna dla młodzieży, to należy temu przyklasnąć. Wolę, by robili to młodzi ludzie, niż często skomunizowane władze związku, i dzięki tym młodym ludziom idea przetrwa.