Retrospektywa Festiwalu Filmów Dokumentalnych NNW w Lublinie jest kolejnym, bardzo potrzebnym wydarzeniem. Możemy zobaczyć szereg inicjatyw, od filmów po dyskusje panelowe. Widać, że w temacie polityki pamięci sporo się dzieje i to jest element bardzo pozytywny.

Coraz więcej osób zajmuje się tymi kwestiami, ale liczniejsza jest również widownia. Oby wszędzie można było oglądać takie retrospektywy, różne wydarzenia połączone w jedno. Trudno powiedzieć, żeby czegoś mi tutaj brakowało. Raczej nie znajduję takiego momentu. Wydaje mi się, że pewną pointą niedzielnej dyskusji poświęconej polityce historycznej może być wyklarowanie się dwóch ważnych spraw.

Z jednej strony są to działania oddolne: szereg inicjatyw związanych z naszą historią czy, zawężając, z Żołnierzami Wyklętymi. To jest cały czas ten temat, który najbardziej musimy wydobywać z niepamięci. A z drugiej strony mecenat państwa, które również poczuwa się do odpowiedzialności. Do tej pory państwo kłamało. Było kreowanie nieprawdziwego obrazu, tzw. pedagogika wstydu, czyli coś, co było antypolityką historyczną.

Takie spotkania jak to w Lublinie, wynikające głównie z inicjatyw obywatelskich, dostają dzisiaj patronat państwowy. I to jest nasz wspólny sukces. Nie tylko 1 marca te dwa nurty się spotkały. To widać również w wielu innych miejscach. Państwo polskie wreszcie czuje się zobowiązane do dbania o własną historię. I znów dwa elementy. Z jednej strony konieczność kreowania tego pozytywnego obrazu, a z drugiej reakcje na kłamstwa zalewające nas z zewnątrz.

Wszystko jest na dobrej drodze, w polityce historycznej widzę już teraz w wielu punktach „dobrą zmianę”. Pomału znika podział: „my” i „oni”. Władza jest z nas i zaczyna świetnie rozumieć te potrzeby. Minister Kultury pan Zdrojewski tego nie rozumiał, twierdził, że nie ma zapotrzebowania na Żołnierzy Wyklętych, no to teraz kolejny minister to zapotrzebowanie widzi. Wciąż jest jednak wiele do zrobienia. Należy spełnić szereg warunków, żeby nasze państwo było normalne i żeby ta polityka pamięci również była taka jak należy, czyli przede wszystkim bohaterowie nie mogą znajdować się w dołach śmierci. Należy zasilić ich finansowo. Są pomysły stworzenia funduszu wspierającego naszych bohaterów i ich rodziny. Ale jest też druga strona. Bohaterów należy upamiętnić, ale nie możemy zapomnieć o złoczyńcach i zdrajcach. Oni powinni ponieść odpowiedzialność. To również jest element polityki historycznej. Nazwanie dobra i zła.

Za politykę historyczną powinien również odpowiadać IPN. Mam w tej kwestii zastrzeżenia, mam wrażenie, że również wielu pracowników IPN-u ma zastrzeżenia do swojej własnej instytucji. Nie mogą wszystkiego powiedzieć, natomiast na pewno widzą te problemy. Jest szereg elementów, które pokazują, że IPN często wpisywał się w tę politykę wstydu, w politykę kłamstwa. Zamiast kreować historię pozytywną, przykładał rękę do spraw antypolskich. Mamy tu Jana Tomasza Grossa, poszukiwanie na siłę kolejnych takich miejsc jak Jedwabne.

Oczywiście najważniejszym zaniechaniem jest sprawa „Łączki” i to jest nieprzebaczalne. Dziś powstał szum w związku z tzw. polityką pomnikową, która jest elementem polityki historycznej. IPN mówi, że inwentaryzuje wszystkie komunistyczne monumenty. Moje pytanie brzmi: dlaczego dzieje się to teraz? IPN powstał w roku 1999, a mamy rok 2016. Nawet Rosja zrozumiała nas opacznie. Oni myśleli, że projekt jest już gotowy, a pan Łukasz Kamiński i jego zastępca mówią, że dopiero zaczynają. Czy to jest sukces?

Ja traktuję to jako zaniechanie. Powinni byli to zrobić dawno temu, podobnie jak mocno spóźnione są akcje przejmowania dokumentów. Takich punktów jest szalenie dużo. Mam wrażenie, że obserwujemy rozpaczliwe próby nadrobienia straconego czasu w wielu dziedzinach.

Jeśli mówimy o dekomunizacji przestrzeni publicznej, pozbyciu się sowieckich pomników okupacyjnych, to należy przypomnieć, że taki projekt już był w samym IPN-ie. Ten projekt powstał pod auspicjami profesora Kurtyki i został po prostu zarzucony. Z jednej strony inwentaryzowano pomniki, a z drugiej patronów, którzy są niegodni tego, żeby być na tabliczkach opisujących uliczki czy skwery.

To wszystko, z czym mamy do czynienia dzisiaj, jest więc działaniem PR-owskim. To wszystko powinno dziać się dawno temu. Wtedy moglibyśmy powiedzieć, że IPN rzeczywiście realizuje politykę historyczną. Teraz są to działania chaotyczne, tylko po to, by przetrwać i zostać wybranym na kolejną kadencję.