Przez ostatnie cztery lata środowiska lewicowo liberalne ciągle zarzucały Jarosławowi Kaczyńskiemu uprawianie polityki trumien w związku z Jego zaangażowaniem w czczenie ofiar katastrofy smoleńskiej. Jakoś dla odmiany żaden z lewackich strażników dobrego smaku nie oburzył się na wyjątkowo perfidne i obrzydliwe zachowanie premiera Donalda Tuska.  

commons.wikimedia.org

Zaangażowanie Jarosława Kaczyńskiego w sprawę smoleńską jest w pełni zrozumiałe. Stracił brata, bratową i wielu przyjaciół. W dodatku śledztwo w tej sprawie jest jawna kpiną. Tymczasem nie wiem jak nazwać to co zrobił dziś Donald Tusk. Brakuje mi słów by wyrazić obrzydzenie i naganę. Premier zjawił się z kordonem fotoreporterów na pogrzebie śp. Julii Bonk – zmarłej córeczki polskiego olimpijczyka – Bartłomieja Bonka.

Warto wspomnieć, że rodzice małej Julki złożyli pozew przeciwko opolskiemu szpitalowi, w którym na świat przyszła zmarła córka. Domagają się w nim zadośćuczynienia i odszkodowania od szpitala. I oto dziś zjawia się człowiek, który doprowadził polską służbę do ruiny, który trzyma w rządzie ministra nieudacznika – Bartosza Arłukowicza. To właśnie Tusk trzyma na stanowisku również vce ministra zdrowia – Sławomira Neumanna, który po śmierci nienarodzonych bliźniąt powiedział: „W szpitalu ludzie rodzą się i umierają”. Ciekaw jestem, czy Tusk dziś pogrążonym w żałobie rodzicom również powiedział coś tak odrażającego.

Chęć wypromowania się na cudzym dramacie, zwłaszcza na dramacie rodziców którzy stracili malutkie dziecko jest perfidią na najniższym możliwym poziomie. Ja na takie zachowanie znajduję wiele niecenzuralnych słów, ale zastąpię je po prostu pojęciem: hiena cmentarna.

Warto dodać, że kilka godzin po pogrzebie Tusk otarł łezki i roześmiany od ucha do ucha grzał się w blasku sukcesu Kamila Stocha, w Jego rodzinnym mieście. Obłuda i zakłamanie, które przyprawia mnie o odruchy wymiotne. I na koniec cytacik dla Tuska:

I bywa, że obłuda przyrasta do twarzy. Na stałe.