Jak możemy przeczytać na portalu niezależna.pl: „Unia idzie na wojnę z chrześcijaństwem”. W artykule dowiadujemy się, że ministrowie Niemiec, Finlandii, Holandii i Danii wystosowali list do przewodniczącego Komisji Europejskiej José Barroso. Proszą w nim o … powołanie specjalnej instytucji, do kontrolowania prawa państw członkowskich. W uzasadnieniu listu, czytamy że „należy pilnować państw członkowskich, by nie łamały praw człowieka.”.
Już sam fragment „należy pilnować państw członkowskich” powinien zaalarmować społeczeństwo i powinien sprawić, że w naszych głowach odezwie się syrena alarmowa. Nie po raz pierwszy uważa się kraje członkowskie za gorsze, za głupsze i za wymagające mentora i przywódcy. To wyraźny sygnał: NIE JESTEŚCIE W STANIE SAMI SOBĄ ZARZĄDZAĆ I O SOBIE DECYDOWAĆ. POTRZEBUJECIE NAD SOBĄ BATA. Dąży się do wynarodowienia, do całkowitego pozbawienia suwerenności a w konsekwencji do stworzenia centralnego ośrodka narzucającego swoją wolę euroregionom.
Jak czytamy dalej w artykule, wprowadzenie takiej instytucji nadzorczej mogłoby doprowadzić do karania Polski np. za lustrację czy niezalegalizowanie związków partnerskich. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w to, że postulowana instytucja rzeczywiście miałaby służyć do stania w równym stopniu na straży praw WSZYSTKICH ludzi i WSZYSTKICH grup społecznych. Byłoby to kolejne narzędzie do propagowania „poprawności”, i „postępu”. Domagano by się praw, ale dla pedałów, transseksualistów później zapewne dla zoofilów, pedofilów i innych rozmaitych dziwadeł i wykolejeńców. Działoby się to rzecz jasna przy równoczesnym tępieniu, karaniu, oczernianiu i dyskryminowaniu tradycyjnej rodziny, chrześcijan, osób o konserwatywnych poglądach.
Właśnie na dziś zaplanowane jest pierwsze posiedzenie, na którym urzędnicy zajmą się propozycją czterech państw. Wiele osób zastanawia się jaką rolę przyjmie strona polska. Czy uderzą pięścią w stół i powiedzą jasno że nie godzą się na taką ingerencję w wewnętrzne sprawy, czy może jednak zdecydują się na swój popisowy i opanowany do perfekcji numer. A więc na kolankach, cichutko w kącie z podkulonym ogonkiem lizanie butów urzędasom z krajów sprawujących rzeczywistą władzę w Unii.