Foto: commons.wikimedia.org

Lech Wałęsa dość dawno nie wypowiadał publicznie swojego zdania dotyczącego bieżącej polityki. Słynny krasomówca, ku radości czekających na jego opinie i uwagi rzesz Polaków, postanowił wreszcie przerwać milczenie. W trwającym ciągle konflikcie na linii premier – związkowcy, jak przystało na byłego działacza związków zawodowych, poparł oczywiście… premier Kopacz. Były i wciąż aktualny samozwańczy mistrz świata w obalaniu komunizmu i wojaczce o wolność, nie może pogodzić się, że Piotr Duda wraz z kolegami, rozmieniają na drobne jego legendę spod znaku „Solidarności”.

Były prezydent, korzystając z uprzejmości telewizji TVN24BiŚ, wypowiedział się na jej antenie w sprawie batalii toczonej o przyszłość polskiego górnictwa. „To jest mądry ruch pani premier, że ona oddaje kopalnie energetyce. Jeżeli wytrwamy w propozycjach premier Ewy Kopacz, to powstanie porządna reforma górnictwa.” – ocenił. Dodał również, że w sprawie tej nie można mówić o zwycięstwie czy porażce którejś ze stron, bo „wygrała Polska”. Oczywiście były przewodniczący „Solidarności” miał na myśli Polskę Wałęsy i Platformy Obywatelskiej.

Wałęsa nie byłby sobą, gdyby przy okazji wyrażenia troski o polski przemysł wydobywczy i miejsca pracy, nie skorzystał ze sposobności skrytykowania obecnej „Solidarności” oraz Piotra Dudy, który śmie zastępować na stanowisku przewodniczącego tego jedynego słusznego i kompetentnego, słowem legendarnego lidera. Pytany o dzisiejszą „S” stwierdził, że nie można porównywać tego, jaką rolę pełni związek współcześnie i jaką pełnił w czasach, kiedy przewodniczył mu on sam. Dziś, według Wałęsy, chodzi wyłącznie o interesy związkowców, natomiast niegdyś miano na uwadze, jakżeby inaczej, jedynie wzniosłe idee. I tak oto nie zawahał się przypomnieć swojej roli odegranej w walce z komunizmem i w budowaniu wolnej Polski.

Postawa byłego szefa „Solidarności” krytykującego związki zawodowe walczące o utrzymanie miejsc pracy właściwie nikogo już nie dziwi. Podobnie jak ślepe podążanie za kolejnymi nieudolnymi decyzjami włodarzy Platformy i wychwalanie ich świetności w roku wyborczym. I pomyśleć, że przy odrobinie zdrowego rozsądku, Wałęsa mógłby rzeczywiście uchodzić za statecznego starszego pana, który tak jak sobie wymarzył, i tak jak przekonuje wszystkich wokół, jest legendą pewnych minionych czasów. To jednak, niestety, tylko rozważania z gatunku political fiction.