Foto: Wikimedia Commons

Bohater, ochotnik do Auschwitz. Człowiek, który całe swoje życie poświęcił w walce o Wolną Polskę. Zamordowany przez komunistycznych bandytów, przez nich okrzyknięty bandytą. Wyklęty i opluwany. Dziś wyklęty po raz kolejny, przez władze PRL bis. Oto bowiem okazuje się, że dla rodziny bohatera…zabrakło miejsc na obchodach wyzwolenia obozu Auschwitz.

Informację o tym niewyobrażalnym skandalu podały portale niezalezna.pl i wpolityce.pl.

Okazuje się, że na główne obchody 70. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz-Birkenau organizatorzy nie zaprosili rodziny rotmistrza Witolda Pileckiego, dobrowolnego więźnia i twórcy obozowej siatki konspiracyjnej, który jako pierwszy opracował raporty o ludobójstwie w Auschwitz. Brak rodziny rtm. Pileckiego na liście gości przedstawiciele biura prasowego Muzeum Auschwitz tłumaczą… ograniczoną liczbą miejsc – czytamy.

Czytamy, a podczas czytania otwiera nam się w kieszeni maczeta! Bo oto przed kamerami prężyć się będą oficjele z kraju i ze świata, zaproszono też, co oczywiste około 300 byłych więźniów obozu… ale dla dwóch dodatkowych osób – dzieci rotmistrza „miejsca zabrakło” jak tłumaczą organizatorzy. No tak, te dwie dodatkowe osoby wiele by zmieniły i bardzo utrudniły pracę służbom porządkowym…

Chciałoby się w tym miejscu rzucić kilkoma wyrazami, używanymi powszechnie za obelżywe ale powstrzymam się. Napiszę po prostu, że po raz kolejny III tfu RP pokazała swoje oblicze. Bohaterów i ich rodziny traktuje jak zbędny balast, jak przedmioty które albo będą albo nie – i nikogo to zbytnio to nie obchodzi.

Organizatorzy tłumaczą się, że zależało im przede wszystkim na byłych więźniach a i oni mogą wziąć ze sobą tylko jedną osobę towarzyszącą. Wszystko ok, ale w takim razie trzeba było zaprosić mniej upasionych mord „możnych tego świata”. Bo dla rodziny wielkiego bohatera, ochotnika do Auschwitz miejsca nie ma, ale przykładowo dla „brata Ukraińca”, prezydenta Poroszenki już tak. I doktor Ewa, papierowa, nieudana kopia „Lady Taczer” już w pozycji klęczącej bije pokłony mówiąc, że liczy, iż władca Ukrainy przybędzie na uroczystość. A ja w nosie mam Poroszenki, Kopacze i stado innych karierowiczów i konformistów. Dla mnie najważniejsi są byli więźniowie i ich rodziny. To ma być ich uroczystość, a nie kolejny przedwyborczy spęd.