common.wikimedia
common.wikimedia

Płonące opony, huk petard, okrzyki i interweniująca policja. Pod siedzibą JSW zgromadziło się kilka tysięcy osób. Na jutro zapowiedziano strajk okupacyjny.

Związkowcy wyjaśniali, że prezes JSW Jarosław Zagórowski zaprosił ich na dzisiaj na rozmowy, podczas gdy to właśnie z ich inicjatywy przez tydzień toczyły się negocjacje bez udziału Zagórowskiego:

„To już jest po prostu kpina. Stąd już ta determinacja naszych załóg, że to oni przyszli. Oni chcą tu Zagórowskiego, niech wyjdzie, niech próbuje rozmawiać z tymi ludźmi” – mówił Roman Brudziński z „Solidarności” po czym dodawał:

„Górnicy wiedzą, kto doprowadził tę spółkę do takiego stanu, jaki jest na dzień dzisiejszy. Mają pełen przekaz, wiedzą, że to ci, którzy tutaj zarządzają tą firmą, są za to odpowiedzialni. I dziwi ich, że politycy nie podejmują odpowiednich decyzji”.

Dziś mają rozpocząć się pierwsze protesty głodowe, a od jutra planowany jest strajk okupacyjny.

Czekamy na obecność tutaj właściciela, ministra Karpińskiego, żeby wreszcie pojawił się, bo jeżeli nie zarząd, jeżeli nie rada nadzorcza, to w końcu chyba właściciel, który ma ponad 51 proc. Bo akcjonariusze już do nas pisali… – mówił Brudziński.

Demonstranci starali się sforsować drzwi, policja użyła m.in armatek wodnych. Nieoficjalnie mówi się, że użyto również broni gładkolufowej a kilka osób zostało rannych.