Nie milkną echa skandalicznej decyzji o niezaproszeniu na uroczystości w Auschwitz córki rotmistrza Pileckiego. „Żal miałam kiedyś. Od lat nie dostaję żadnych zaproszeń. W związku z tym przyzwyczaiłam się” – komentuje Zofia Pilecka w rozmowie z rmf24.pl.

Zofia Pilecka na samym początku wywiadu stwierdziła, że nie zgadza się z tym że o jej Ojcu – bohaterze, rotmistrzu Pileckim mówi się mało:

Jest 30 szkół, które  noszą imię Witolda Pileckiego. Nie jestem w stanie podać ulic, które noszą jego imię, drużyn harcerskich, pomników, tablic… A wraz z tym propagowane są te wartości, które dla niego były bardzo ważne: Bóg, honor, ojczyzna. Ktoś kiedyś powiedział, że mało się mówi o Witoldzie Pileckim. Wcale nieprawda. O Witoldzie Pileckim mówi się bardzo wiele. Pilecki to był żołnierz, to był rycerz, to był ktoś taki, kto kochał to wszystko, co stanowi najlepsze dla Polski. Był wielkim patriotą.

Córka rotmistrza opowiada o tym, jak traktowany był jej Ojciec i jego raporty w czasach wojny:

Raporty ojca docierały przez Warszawę do Londynu, świat się już o tym dowiedział, ale nikt nie chciał w to wierzyć. Kiedyś się mówiło: „Ten Pilecki to mówi chyba jakieś brednie! To jest niemożliwe!” Ojciec dobrowolnie poszedł do Oświęcimia, nie mając pojęcia o tym, że wchodzi do piekła. To, co miał w założeniach – żeby ta organizacja natychmiast powstawała – uległo zmianie, dlatego że on nie wyobrażał sobie że coś takiego może istnieć.

W rozmowie z rmf24.pl Zofia Pilecka, mówi że powinna być w Auschwitz, ale:

Ja powinnam, ale nie mogę się zapraszać sama.

Na pytanie, czy ma żal do organizatorów odpowiada:

Proszę pana, ten żal miałam dawniej. Od lat nie dostaję w ogóle żadnych zaproszeń, w związku z tym ja się do tego przyzwyczaiłam. Nie zapraszają mnie, to widocznie… Zresztą ja mam dowody, że nawet bity medal Witolda Pileckiego chciał być przez pewne osoby sfałszowany. Ojciec był człowiekiem cholernie skromnym, chciał działać, a nie mówić o działaniu.

źródło: rmf24.pl