W belgijskim ośrodku dla uchodźców wykryto gruźlicę. Ta informacja zbulwersowała wiele osób, gdyż belgijski rząd zapewniał o przebadaniu tzw. uchodźców.

Kiedy informacja o chorym na gruźlicę imigrancie ujrzała światło dzienne, burmistrz miasteczka Koksijde, w którym mieści się nieszczęsny ośrodek, nie krył oburzenia. Marc Vanden Bussche przypomniał, że władze kraju gwarantowały, iż tzw. uchodźcy są badani. Jak się okazuje badania przeprowadzane są jedynie na losowo wybranej grupie imigrantów.

Chory mężczyzna już trafił do szpitala, a osoby, które miały z nim kontakt zostaną przebadane i ewentualnie poddane kwarantannie. Lekarz Jan Walrat mówi jednak jasno, że wraz z ruchami migracyjnymi do Europy przywożone są choroby zakaźne jak gruźlica czy błonica.

Przypomnijmy, że kilka dni temu prezes PiS Jarosław Kaczyński przestrzegał przed takim obrotem sprawy.

Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie. Cholera na wyspach greckich, dezynteria w Wiedniu. Różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, a mogą tutaj być groźne. To nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować, ale sprawdzić trzeba.

Po tych słowach w mediach i wśród polityków innych opcji rozpętała się prawdziwa burza. Jak pokazują fakty Kaczyński miał rację.