Działacz PO – Tadeusz Czyżyk nabył za zaledwie kilkanaście procent rzeczywistej wartości duże mieszkanie w centrum Poznania, a następnie pozbył się lokalu na rzecz swojego znajomego, czyli… Filipa Kaczmarka, szefa poznańskiej Platformy Obywatelskiej. Obaj twierdzą, że to ich „prywatna sprawa”.

O sprawie informuje Głos Wielkopolski. Zdaniem tamtejszych dziennikarzy, Tadeusz Czyżyk od 1986 roku wynajmował niewielkie ponad 48 metrowe mieszkanie przy ulicy Towarowej w Poznaniu. Nie mógł go wykupić, ale jako wieloletni najemca mógł zrobić to z innym lokalem komunalnym, na preferencyjnych zasadach. Działacz znalazł taki lokal – 137 metrowe mieszkanie przy ulicy Krasińskiego. Czyżyk nie odpowiedział skąd wiedział o tej lokalizacji a miasto twierdzi, że był to pustostan.

Tadziu, pracując w poznańskiej „mieszkaniówce”, ma doskonałe rozeznanie w atrakcyjnych mieszkaniach komunalnych, które można wykupić. Bardzo „chodził” za tematem wykupu dla siebie lokalu od miasta – mówi cytowany przez gloswielkopolski.pl znajomy działacza PO.

Rzeczoznawca wycenił mieszkanie na 235 000 złotych, a prawo wieczystego użytkowania gruntu wyceniono na 319 tys. Czyżyk miał zapłacić jednak zaledwie 35 tys. zł za lokal oraz pierwszą opłatę za użytkowanie wieczyste gruntu, która po „rabacie” wyniosła 7,3 tys. zł. Ostateczna bonifikata, wyniosła 240 000 złotych.

Działacz PO zgodnie z prawem, przez 5 lat nie mógł pozbyć się lokalu pod groźbą obowiązkowego zwrotu całej bonifikaty. Czyżyk znalazł jednak sposób, by obejść ten zakaz. Postanowił „zbyć” mieszkanie szefowi lokalnych struktur PO Filipowi Kaczmarkowi. Szczegóły zamiany, jednak nie są znane.

Głos Wielkopolski informuje, że Czyżyk był właścicielem nieruchomości całe dwa miesiące.

To są moje osobiste sprawy. W tej chwili to jest mienie prywatne. Te sprawy uważam za zamknięte – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami a podobnie odpowiedział Kaczmarek.

Uważam to za prywatną transakcję. Proszę sobie sprawdzić przepisy, wszystko jest zgodne z prawem i dobrym obyczajem.

Szef poznańskiej PO, odmówił jednak pokazania dokumentów, podobnie jak poznański sąd nie zgodził się na wgląd do księgi wieczystej.