W latach dwudziestych ubiegłego wieku w Australii miała miejsce plaga królików. Ich populację szacowano wtedy na dziesięć miliardów sztuk. Biorąc pod uwagę obszar Australii wyliczono, że na każdy kilometr kwadratowy przypadało około 1200 królików. Jak zatem doszło do tak obszernego ich rozprzestrzenienia się?

W roku 1859 anglik Thomas Austin przybył do australijskiej kolonii jako nastolatek. Po latach stał się zamożnym hodowcom owiec i właścicielem ponad dziesięciu tysięcy hektarów ziemi. Hodował i trenował również konie wyścigowe, a ponadto założył wielki park, gdzie urządzane były polowania. Jego posiadłość zyskała taką sławę, że książę Edynburga gościł tam za każdym razem, gdy odwiedzał Australię. Austin bardzo chciał odtworzyć odrobinę chociaż Anglii w zamieszkałej przez niego Australii. Polecił więc bratankowi, by załadował na statek bażanty, kuropatwy, kosy, drozdy i króliki.

Początek australijskiego koszmaru 

Thomas stwierdził, że kilka królików wyrządzi niewielkie szkody, natomiast będzie przyjemnym powiewem ojczystych stron i stworzy okazje do polowania. Bratanek Austina przywiózł, wedle woli wuja, 24 angielskie króliki na statku z Anglii. Zaledie dwa lata później Austin przechwalał się, że posiada kilka tysięcy angielskich królików. Zaledwie 10 lat po sprowadzeniu królików do Australii, co roku odstrzeliwano dwa miliony sztuk. Mimo tych polowań, odstrzał nie stanowił żadnego uszczerbku na ich populacji. Plaga królików w Australii rozprzestrzeniała się po całym kraju, pokonując 130 kilometrów rocznie. W latach dwudziestych ubiegłego wieku króliczą populację szacowano na dziesięć miliardów sztuk. Średnio zatem wychodziło 1200 królików na kilometr kwadratowy!

Jak powstała plaga królików w Australii?
Jak powstała plaga królików w Australii?

Strzelano, zastawiano pułapki, wypalano i odymiano nory, wpuszczano fretki i rozkładano trutki. Przez kilkadziesiąt lat australijscy naukowcy eksperymentowali z bronią biologiczną. Zarażali króliki różnymi chorobami z nadzieją, że w ten sposób zredukują populację. Przez jakiś szło doskonale, natomiast plaga królików w Australii nawracała. W latach dziewięćdziesiątych pracowali nad wirusem choroby krwotocznej królików. W 1995 roku wirus przypadkowo wymknął się poza granice laboratorium i zaczął unicestwiać króliki. Okazało się bowiem, że w ciągu dwudziestu lat od uwolnienia wirusa, populacja królików znacząco zmalała. Króliki te są przykładem, że warto zostawiać rośliny i zwierzęta tam, gdzie je znaleźliśmy i nie przesiedlać ich z miejsca na miejsce, gdyż może to przynieść odwrotne od zamierzonych skutki.

 

 

 

Przeczytaj o płonącej rzecze w USA tutaj: https://parezja.pl/cuyahoga-czyli-plonaca-rzeka-w-usa/