Foto: Piotr Drabik/Wikimedia Commons

Bronisław Komorowski odpowiedział na mój krytyczny artykuł, w którym zasugerowałem, jakoby prezydent naszego kraju „nic nie robił”. Wiele osób odebrało to stwierdzenie zbyt dosłownie i najwidoczniej należy do nich sam Komorowski, gdyż jego odpowiedź jest wręcz natychmiastowa. Głowa polskiego państwa postanowiła wesprzeć małe firmy przeznaczając na ten cel okrągłą sumę 300 mln złotych. Gest bardzo szlachetny, ale należy wspomnieć, że nie chodzi bynajmniej o firmy polskie, ale o ukraińskie.

Czyżby prezydentowi Komorowskiemu nie wystarczał już 38-milionowy naród, którego jest reprezentantem, i zdecydował się objąć swoją pomocą także inne kraje? A może zapomniał, jakiego kraju jest prezydentem i jest to kolejny syndrom jego kłopotów z pamięcią?

W każdym razie, najskuteczniejszy polityk mijającego roku według sondażu CBOS, postanowił rzutem na taśmę zasłużyć na ten zaszczytny tytuł, i zaangażował się w dofinansowanie ukraińskiego (sic!) przemysłu. Kiedy zajmie się wsparciem tego rodzimego? Która w kolejce do dotacji jest Polska? Nie wiadomo.

Decyzja Bronisława Komorowskiego nie jest pierwszą tego typu decyzją, która miast pomagać polskim przedsiębiorcom (ale i w ogóle obywatelom), skupia się na dopomaganiu innym narodom. Nie chodzi tu wyłącznie o posunięcia prezydenta, ale i rządu, który zapomina o priorytetach i  nie stawia na polskość. Jak można zastając kraj w tak trudnym położeniu, przeznaczać duże pieniądze z naszego budżetu dla państw ościennych? Prowadząc taką politykę trudno liczyć na widoczną poprawę w warunkach życia społeczeństwa i w rozwoju kraju. Najbardziej boli jednak fakt, że politycy dokonujący wyborów o wątpliwym stopniu słuszności, wciąż są oklaskiwani, i to nie tylko w sondażach, ale również przy wyborczych urnach.