Nie tylko w Polsce straszy się ludzi perspektywą objęcia władzy przez opozycję. Jednak dokonują tego zazwyczaj politycy rządzącej koalicji, albo niektórzy dziennikarze. W Szwecji natomiast doszło do bardziej absurdalnej sytuacji – dyrekcja sieci restauracji szybkiej obsługi Max rozesłała do swoich pracowników list, w którym przestrzega, że objęcie rządów przez partie opozycyjne będzie katastrofą dla ich branży i „może wywołać poważne konsekwencje dotyczące dalszego rozwoju„, co można zrozumieć jako delikatne sugestie – nie głosujcie na nich, bo stracicie pracę. Tekst szybko wyciekł do internetu.

Foto: Matti Mattila/Flickr

Mamy rok wyborczy, a jeśli opozycja (Socjaldemokraci i Partia Lewicy) te wybory wygra, podniesie podatek restauracyjny oraz składkę płaconą przez pracodawcę na młodych zatrudnionych. To będzie całkowita katastrofa dla nas i całej branży, która może wywołać poważne konsekwencje dotyczące dalszego rozwoju” – można przeczytać w liście Richarda i Christoffera Bergforsów – dyrektora generalnego i zastępcy dyrektora generalnego sieci Max. W wypowiedzi dla „Dagens Opinion” pierwszy z nich jeszcze mocniej sugeruje, że pracownicy, którzy nie będą głosować tak, jak chce firma, mogą zacząć szukać innego zatrudnienia – Nie interesuje mnie, na kogo głosują moi pracownicy, ale jeśli lubią swoje zajęcie i chcą nadal pracować w branży, kwestia tegorocznych wyborów jest niezwykle istotna – powiedział.

Informacja szybko wywołała burzę w mediach. Powstał nawet facebookowy profil zachęcający do bojkotu sieci. Polubiło go już ponad 20 tysięcy użytkowników. Oficjalnie nikt z pracowników nie zaprotestował przeciwko treści listu. Jednak można to wytłumaczyć lękiem przed utratą pracy. Jak ta afera wpłynie na wynik wyborów w Szwecji? Przekonamy się o tym jeszcze w tym roku. Obecnie na czele szwedzkiego rządu mniejszościowego stoi Fredrik Reinfeldt z centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.

na podstawie: szwecjadzisiaj.pl