Zdarzało ci się, że słyszałeś głośne kroki w domu, a gdy poszedłeś sprawdzić nikogo nie było? A może w pewnym momencie kiedy siedziałeś w pokoju zrobiło się strasznie zimno i poczułeś ogromny niepokój? A może widziałeś dziwny czarny cień sunący po pokoju? Są dwa wyjścia: albo zwariowałeś, albo w Twoim domu czai się demon.
Foto: Wydawnictwo EspritHistorie ludzi, którzy doświadczyli m.in. takich zdarzeń, jak te przytoczone we wstępie, można znaleźć w książce „Zbaw nas ode złego” (na podstawie której powstał film o tym samym tytule, niedawno zresztą wyświetlany w polskich kinach). Zostały zebrane przez amerykańskiego policjanta Ralpha Sarchie, który w pewnym momencie swojego życia zaczął zajmować się „Pracą” jak nazywa bezpłatną pomoc ludziom, których domy nawiedził zły duch. W odróżnieniu od popularnych „łowców duchów” i innych tego typów celebrytów, którzy biorą sporą kasę za to, żeby pobyć trochę w „nawiedzonym domu”, porobić trochę zdjęć i zdobyć rozgłos, a następnie zostawić rodzinę z problemami, Ralphowi i jego współpracownikom zależy na rozwiązaniu kłopotów.
Zapewne nie wszyscy będą chcieli w to uwierzyć, ale książka to relacja z rzeczywistych zdarzeń, z którymi Ralph i jego współpracownicy musieli się zmierzyć przez wszystkie lata „Pracy”. Zresztą sam autor zaznacza, iż nie napisał jej z myślą, aby nakłonić sceptyków i agnostyków do wiary: „Gdy kończyłem pracę nad tą książką, pieczę nad nią objął nowy redaktor, Joe Cleemann. Martwiło go między innymi to, że sceptyków i agnostyków czytających tą książkę nie przekonają moje twierdzenia oparte na zasadach wiary. W stu procentach się z nim zgadzam. Bez względu na to, co powiem, oni i tak mi nie uwierzą. Spotkałem w życiu tak wielu sceptyków, że po prostu to wiem. Mam natomiast nadzieję, że opowiadając o moich doświadczeniach ludziom wiary – i badaczom zjawisk nadprzyrodzonych – pomogę zrozumieć, na czym polega działanie wysłanników szatana na wypadek, gdyby mieli nieszczęście się z nimi zetknąć, albo że przynajmniej skłonię ich do refleksji nad tym, że w ich życiu także może się któregoś dnia zalęgnąć czyste zło. A gdy się wierzy w diabła, trzeba również uwierzyć w Boga, który przysłał swojego Syna Jezusa Chrystusa, aby pokonał szatana i zapewnił nam życie wieczne”.
Jestem osobą wierzącą, więc tu nie było problemu. Jednak myślę (ale to jest tylko moje subiektywne odczucie), że niezależnie od stosunku danego człowieka do Boga, „Zbaw nas ode złego” to bardzo dobra pozycja. Czytam dosyć dużo książek (przynajmniej w porównaniu z krajową średnią) i mogę je podzielić na dwie kategorie:
1) książki, które muszę czytać z wieloma przerwami, po fragmencie, bo po przeczytaniu kilku stron albo mnie nudzą (ale czasem coś muszę przeczytać, bo albo jest to mi potrzebne do nauki, albo mam zamiar napisać recenzję), albo muszę sobie dać czas na głębsze przemyślenie treści;
2) książki, które czytam niemal jednym tchem – jak już zacznę to najchętniej bym nie odkładał, a kiedy doczytam do końca czuję niedosyt, że nie jest o przynajmniej 100 stron grubsza;
„Zbaw nas ode złego” zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. Zawiera szereg ciekawych ludzkich historii (dramatycznych, często tragicznych, tego nie mogę pominąć) opowiedzianych w fajny sposób (przy tych wszystkich ludzkich tragediach to nie jest może najszczęśliwsze określenie, ale jak ktoś zacznie czytać to zrozumie o co mi chodzi). Już wcześniej w miarę jasno wspomniałem, że jest to książka adresowana bardziej do ludzi wierzących w Boga, niż niewierzących. Mi dała ona umocnienie i w pewnym sensie potrząsnęła mną pokazując jakie problemy mogą mnie spotkać, jeżeli w swoim życiu będę oddalał się od Boga.
„Zbaw nas ode złego” zostało w Polsce wydane przez Wydawnictwo Esprit. Szczegóły na jego stronie internetowej.