Szef MSZ-u spotkał się z przewodniczącą francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Po spotkaniu nie krył rozczarowania jej poglądami.

Spędziłem półtorej godziny z panią Marine Le Pen, głównie tłumacząc jej sytuację w naszej części Europy, dowiadując się, jakie są jej plany – powiedział minister.

Ze słów Waszczykowskiego wynika, że plany Marine Le Pen są daleko idące.

Zmierza ona do radykalnej reformy sytuacji Europy, radykalnej reformy UE. Chciałaby ją przekształcić w bardzo różną strukturę, która nie byłaby jednocześnie pod wpływem ani Rosji, ani Stanów Zjednoczonych – stwierdził.

A jak zapatruje się na taką reformę on sam?

To by było niekorzystne, bo to byłoby rozbicie Unii w bardzo luźną federację, luźny związek. Pani Le Pen zakłada pozbycie się tego gorsetu i nadanie jeszcze większych suwerennych praw państwom, również w dziedzinach gospodarczych.

Wydawałoby się, że zwiększenie suwerenności państw powinno być tym, do czego dąży każdy szef MSZ-u. Niestety, nie pisowski fanatyk.

To oznaczałoby jeszcze większą rywalizację i jeszcze większe odejście od solidarności europejskiej – ubolewa Waszczykowski.