Obostrzenia wprowadzone przez rząd znacząco wpłynęły na nasze życie. Musimy niemal na każdym kroku dostosowywać się do wytycznych, które mają chronić nas przed wirusem. Ze względu na to, że koronawirus nadal się rozprzestrzenia i nie znamy długoterminowego wpływu na zdrowie osób zarażonych, zdecydowano o wprowadzeniu dodatkowych zasad również w szkołach. Jednak żaden z rodziców nie spodziewał się, że ich dzieci będą traktowane w tak bezwzględny sposób.

Koronawirus i dodatkowe restrykcje w szkołach

Szkoła to ogromne zbiorowisko osób z różnych gospodarstw domowych. Zdaniem rządu dzięki wdrożeniu obostrzeń i przestrzegania higieny jesteśmy w stanie zminimalizować ryzyko zarażenia. Z tego względu każde dziecko, które wykazuje jakiekolwiek objawy choroby powinno zostać w domu. Większość placówek przygotowało specjalne odizolowane pokoje, zwane izolatoriami w których będą przebywać uczniowie u których zaobserwowano niepokojące objawy.

Nauczyciele nie mają możliwości sprawdzenia czy objawy wykryte u ucznia to koronawirus czy inna choroba, dlatego dla bezpieczeństwa innych jest on odizolowywany od reszty dzieci. Większość placówek deklaruje, że dziecko nie będzie przebywało w pokoju samo, a z wyznaczoną osobą. Właśnie tam uczeń będzie oczekiwał przyjazdu rodziców w wyznaczonym czasie – najczęściej jest to 30 minut.

[reklama_pozioma]

Co się dzieje z dzieckiem gdy rodzic nie zdąży na czas?

O tym, że dziecko przebywa w izolatorium rodzice są powiadamiani poprzez kontakt telefoniczny, SMS lub przy pomocy komunikatora internetowego. Jednocześnie szkoła zawiadomi stację sanitarno-epidemiologiczną. W przypadku kiedy opiekun dziecka nie pojawi się w wyznaczonym czasie możemy się spodziewać dwóch scenariuszy. Część placówek otwarcie podkreśla, że jest to czas orientacyjny i będą oczekiwać rodzica tak długo jak będzie trzeba. Jednak w niektórych szkołach dyrekcja deklaruje, że koronawirus jest na tyle niebezpieczny, że nie ma możliwości przedłużenia tego czasu. W pierwszej kolejności o zaistniałej sytuacji pracownicy informują dyrektora szkoły. To on powiadamia powiatową stację sanitarno-epidemiologiczną lub dzwoni na numer alarmowy.

Właśnie taką sytuację mogliśmy zaobserwować w jednej ze szkół podstawowych w Świdwinie. Jeden z obserwatorów opublikował w sieci niewiarygodne zdjęcie. Możemy zauważyć na nim dziecko, które jest wyprowadzane ze szkoły przez dwie osoby w specjalnych strojach ochronnych. Kontrowersje budzi fakt, że uczeń jest trzymany dość mocno za ramiona. W pobliżu widać jedynie pracownicę szkoły, która idzie kilka kroków za nimi.

koronawirus, izolatorium, szkoła, dziecko
Źródło: Facebook

Koronawirus spowodował, że dyrekcje szkół obowiązkowo musiały wdrożyć dodatkowe środki ostrożności. Jednak czy konieczne jest podjęcie aż tak radykalnych działań? Czy tak będzie wyglądało obecnie traktowanie uczniów u których zaobserwowano jakiekolwiek objawy chorobowe?

Sprawdź koniecznie: