Od momentu ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich na Białorusi obywatele tłumnie wyruszyli na ulice miast okazując swój sprzeciw wobec obecnej władzy. Prezydent zapewniał, że ma wszystko pod kontrolą, jednocześnie podejmując bardzo ryzykowne działania. Aleksandr Łukaszenka widząc nieposłuszeństwo Białorusinów zaczął coraz bardziej bać się utraty stołka. Chcąc uspokoić obywateli zdecydował się posunąć do radykalnych kroków, jednak nie spodziewał się jaki będzie tego finał.

Plan Łukaszenki na uspokojenie sytuacji w kraju

Prezydent Białorusi bardzo szybko zareagował na działania obywateli. Już w pierwszych dniach protestów nakazał służbom „uspokajanie protestujących” oraz „przywrócenia porządku” w sposób często bardzo agresywny. Tysiące osób trafiło do aresztów, jednak nawet to zniechęciło pozostałych Białorusinów do organizacji protestów. Po ich zachowaniu można wręcz rzec, że ta sytuacja jeszcze bardziej ich zmotywowała.

Aleksandr Łukaszenka bardzo szybko zmienił strategię działań. Jego kolejnym krokiem było przeczekanie zamieszania. Jednak te kilka dni podczas których nie wychylał się publicznie nie przyniosło zamierzonych efektów. W związku z tym postawił na bardziej pokojową strategię – rozmowy. Jednak podczas wystąpienia przed robotnikami, jedyne co od nich usłyszał to głośne „odejdź!”, które wykrzykiwane przez obywateli spowodowało, że sam nie mógł dojść do głosu.

[reklama_pozioma]

Aleksandr Łukaszenka trafi do aresztu?

Obywatele Białorusi są bardzo zmotywowani do działania. Wiedzą, że chcąc walczyć o swoje prawa nie mogą się poddać. Będą wychodzić na ulice miast i protestować – do skutku. Jednak okazuje się, że nie tylko protesty są formą sprzeciwu.

Wczoraj na oficjalnej stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Białorusi pojawił się nieprawdopodobny komunikat. Wiele osób widząc go wręcz wstrzymało oddech. W zakładce w której przeważnie widnieją najbardziej poszukiwani przestępcy pojawiło się zdjęcie obecnego prezydenta Białorusi. Ponadto, nie tylko Aleksandr Łukaszenka dostąpił zaszczytu zawitania na stronie przestępców. Tuż za nim znalazł się Juryj Karajeu, były szef MSW.

Sprawa została już zgłoszona jako atak hakerski, a sprawcy są poszukiwani.

Sprawdź koniecznie: